Syn Bobera. rozdział 14. "Niebo świszczało, ale to nie wiatr panoszył się pośród rzadkich chmur".
wtorek, 7 lipca 2015
czwartek, 2 lipca 2015
Jeśli umrzesz, to tylko przy mnie.
SCENA 180
ARESZT ŚLEDCZY. POKÓJ WIDZEŃ.
Pusty pokój
widzeń. Adwokat wchodzi, kładzie teczkę na stoliku. Nerwowo przechadza się. Do
pokoju widzeń wchodzi M.
ADWOKAT
Prokurator ujawnił motyw.
M.
Jaki motyw?
ADWOKAT (obrusza się)
Jak to jaki? Motyw pana działania.
M.
Niech pan mnie nie obraża.
ADWOKAT (nachyla się) (szept)
Prokurator twierdzi, że usuwa pan
wszystkich, którzy wiedzieli o wypadku Edwarda Tkaczyka.
M.
(robi zaskoczoną minę)
Kogo?
ADWOKAT
No to ja pytam kogo! Jak mam pana
bronić, skoro nic nie wiem o Edwardzie Tkaczyku. I nic pewnie bym nie wiedział,
gdybym dziś nie przechwycił tej informacji.
M. (szczerze zaskoczony)
Ale ja nie znam żadnego Edwarda Tkaczyka.
Miałem przed chwilą dziwne odwiedziny, ale…
(kręci głową)
Nie wiem kim jest jakiś Tkaczyk.
ADWOKAT
Kim był…
M. (powtarza automatycznie) (jakby się
sam poprawiał)
Czy tam: „kim był”. (podnosi głowę) Jak to był?
ADWOKAT
Czy pan myśli, że przyszedłem tu
żartować? Prokurator zbiera dowody, że usuwa pan wszystkich, którzy wiedzieli o
śmierci Edwarda Tkaczyka. (podnosi
głos) Tylko dlaczego ja nic o tym nie
wiem?
(M. nie odpowiada)
I nie ma żadnego znaczenia, że to
zdarzyło się 30 lat temu na jakimś obozie.
M.
(blednie) (na twarzy przerażenie) (w
oczach gonitwa myśli i nagle zrezygnowanie i strach) (po długiej przerwie) (Adwokat,
który do tej pory wpatrywał się w M. podchodzi do okna. Wkłada ręce w kieszenie
i ostentacyjnie wydycha powietrze) (M. ukrywa twarz w otwartych dłoniach)
M. (bardzo niewyraźnie)
ADWOKAT
Panie Adamie, proszę mnie posłuchać. Przyjechałem
do pana, bo pojutrze sąd ma podjąć decyzję o tym, czy przedłuży panu areszt,
czy wypuści i będzie pan odpowiada z wolnej stopy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)