
Jednak z tego co wiem teraz, Pash odpowiada na pytania o doktora Thomasa Davida Snake’a. (na zdjęciu w tle). Przecież większość informacji mamy właśnie od doktora! Jeśli Snake da się uwikłać w intrygę szykowaną przez Pash’a to pewnie już nie dowiemy się prawdy. W Kulisach opisywałem trzecią postać, która pojawiła się po wypadku Banarego. Pierwszą postacią był oczywiście Bober Banary, drugą jego syn Andrew Pash, natomiast trzecią jest ktoś, kogo nikt się nie spodziewał. Ale to nie jest doktor Snake!
Przypomnę, że doktor pojawił się w 1985 roku, a później w roku 1986, kiedy z ramienia jakiegoś szpitala, przyjechał na miejsce samobójstwa Banarego. Był z nim inspektor North. Snake wtedy był traktowany jako młody parapsycholog, który miał „patrzeć” na ręce policji. North określa go jako młokosa, który szuka igły w stogu siana, a nawet zabrania Snake’owi używania przy rodzicach Maxa słowa: porwanie. Zatem Snake wiedział, że coś z tymi samobójstwami jest nie tak. Przytoczę ten fragment:
( Woodward, rozdział 12 strona 322)
„Wózek z ciałem Banary’ego wyjechał po blisko godzinie od przyjazdu karetki, akurat w momencie kiedy, po przeciwnej stronie ulicy zaparkował samochód porucznika.
– Co jest? – spytał porucznik wyciągając z kieszeni policyjną odznakę.
– Samobójstwo. Wszystko naszykowane. Dokładnie tak, jak poprzednie – odparł lekarz – tyle, że tym razem to nie dziecko.
– Widzę po tempie w jakim pakujecie – policjant przerwał mu i lekko się uśmiechnął.
– Starzec. I to w taki dziwny sposób.
– Później obejrzę – porucznik kiwnął ręką lekarzowi i zawołał do jednego z podwładnych: – Mathew, sprawdź piwnicę i wszystkie pokoje. I zajrzyj do tego przyjezdnego. Jak mu tam?
– Sick czy Snake – powiedział policjant w cywilu. – Jakoś tak po żydowsku – dodał i zaśmiał się, a razem z nim pozostali.
– A już myślałem, że go upilnujemy – porucznik przez szybę karetki patrzył na podłączonego do kroplówek Banary’ego – I oczywiście śpiączka?
– Oczywiście North – dokończył lekarz i wsiadł na przednie siedzenie. Karetka odjechała bez syreny. Porucznik wrócił na ganek, gdzie stała matka, ściskając w dłoni poły szlafroka.
– Nie wiem jak to się mogło stać – powiedziała, zerkając na górę, skąd dochodził płacz dziecka. – To Fryc, mój młodszy syn. Muszę wracać. Mąż będzie dopiero jutro.
– Oczywiście, pani Woodward. Tylko proszę tam nie wchodzić. Rano przyjadą zebrać ślady – powiedział porucznik i podał jej rękę na pożegnanie.
Tuż po świcie, z samochodu, który podjechał pod willę, wysiadło dwóch mężczyzn. Porucznik, zamykając furtkę, pochylił się do wysokiego, szczupłego kolegi i szepnął zdecydowanie: – Panie Snake. Tylko niech pan nie używa przy niej słowa porwanie.
Kiedy matka wpuściła ich do środka, policjant spojrzał na Snake’a, jakby udzielając mu pozwolenia na zadanie pytania.
– Najpierw, winny jestem pewne wyjaśnienie. Długo się wahałem, czy powinienem tu przyjeżdżać… rzeczy, którymi się zajmuję… nie są w ogóle związane z policją… Czy słyszała pani coś o prekognicji? – powiedział Snake, rozpinając płaszcz i niedbale przewieszając go przez oparcie fotela.
– Jest pan lekarzem?
– Nie do końca – uśmiechnął się pod nosem. – Chyba w ogóle nie. A nawet ani trochę – próbował rozładować napięcie, ale kiedy spostrzegł, że matka wpatruje się w niego ze śmiertelną powagą, dokończył już całkiem serio: – Jestem osobą, która bada okoliczności… pewnego stanu. Innego poziomu.”
(Koniec cytatu)
Dlatego nawet teraz, nie do końca rozumiem, jaki związek istniał pomiędzy Pash’em a doktorem Snake’iem?
Jeśli faktycznie teraz, po 20 latach przed prokuratorem staje Pash jako oskarżony, a Snake jako świadek, to co ich łączy? A może Snake nie jest tylko świadkiem w tej sprawie. Może to Snake kontynuował badania Bobera? Może to Snake wie, gdzie może być ukryte jego, ponoć nadal żyjące… ciało?