sobota, 12 grudnia 2009

Gdzie jest ciało Romka Skały?


Romek the Rock. Prawdziwe nazwisko nadal nieznane.
Po wybudzeniu ze śpiączki 20 listopada 1987 roku, Max Woodward rozpoczął odszukiwanie przyjaciół z Miasta. Pierwszym był Koleś… po jakimś czasie poszukuje także Romka.
Max w ciągu kilku tygodni wybebeszył wszystkie londyńskie szpitale w poszukiwaniu kartoteki swego kolegi Romka the Rock… Nie udało się. W Dziennikach Bobera nie ma wzmianki o Romku. Max wie, że Romek popełnił samobójstwo wieszając się, gdyż rozpoznał szramy wokół szyi, które jednoznacznie wskazywały na ten rodzaj targnięcia się.
Romek nie był bliskim przyjacielem Maxa Woodward’a dopóty, dopóki Max nie wrócił do Miasta po raz drugi. Po pogrzebie ukochanej Mude Corri... Max nie mógł znaleźć sobie miejsca i popełnił samobójstwo drugi raz. Wrócił do Miasta.
Ostatnio sprzeczałem się już publicznie z archiwistą panem Andrzejem Drendowskim o fakt udziału ojca Maxa w całym procederze. Może teraz wspólnymi siłami postaramy się określić i ustalić: Gdzie ukryto ciało Romka Skały.

Przypominam, że Romek wyciągnął Maxa z komina i uratował mu życie w Mieście. Wyglądało to tak:
„Nadciągał wieczór. Wiatr zacinał drobnym deszczem. Na szczycie komina stał Romek. Bracia Stopa przytrzymywali wspornik, mniej więcej w połowie komina. Koleś i Malwa byli prawie na szczycie.
– Nie dacie rady mnie utrzymać, za duży wiatr – krzyknął Romek – musimy to odłożyć. Malwa, nie dam rady.
Dziewczyna wsparła się na ramionach Kolesia, podciągnęła do góry na kratę zabezpieczającą poniżej wylotu komina i krzyknęła: – Romku, musisz mu pomóc. Sam wiesz, każda godzina może być decydująca.
– Obiecałem sobie i powiedziałem wszystkim po ostatnim razie, gdy uległem prośbie Hakiego: Nie schodzę! – Romek przełożył zwiniętą linę przez głowę i ułożył na lewym obojczyku.
Zerwała się ulewa. Malwa naciągnęła głębiej kaptur. Dygotała z zimna. Romek klarował liny. Podoczepiał zaczepy i stanął na pierwszym stopniu, zamierzając zejść.
– Zrozum. Tam dzieje się coś złego. Wszyscy ci, którym nie pomogliśmy, tam zostali.
– Nie chcę tego słuchać! – krzyknęła, zakrywając dłońmi uszy. Obróciła się tyłem i usiadła na krawędzi komina.
Romek, ocierając mokrą twarz, powiedział:
– Oni wszyscy tam są. Na dole. Rozumiesz?
– Dosyć! – huknęła do niego.
– Pomóż jej – powiedział wystraszonym głosem Pastuch, który wdrapywał się za Kolesiem.
Malwa spojrzała na grubasa z podziwem.
– A ty czego tu? – przywitał go Skała. – Mało ci wyszydzania i kpin? To musi być ważna figura, skoro i ciebie tu przygnało.
Koleś i Pastuch już byli na kracie, pełniącej rolę mostka.
Romek wypuścił linę z rąk i krzyknął: – Czy wyście powariowali? – ale widząc, że Malwa płacze, schylił się i położył rękę na jej ramieniu. Spojrzał kątem oka na Kolesia, który zaciskając zęby udawał, że poprawia Pastuchowi kurtkę. Mruknął coś pod nosem i wypuścił powietrze, głęboko wzdychając.
– Dobra, ale musi zejść ktoś z was. Bardzo wieje, nie ma mowy, by ktoś niedoświadczony dyrygował opuszczaniem. Koleś, ty zejdziesz.”

„Woodward. Prawdziwa historia Maxa Woodward’a” Fragm. rozdzial 8 strona 196.
Szkic zamieszczony powyżej jest elementem dokumentacji prowadzonej przez doktora T. Snake'a i został wykonany przez jego asystentkę Yovi Peruzzi.

czwartek, 10 grudnia 2009

Dlaczego Kas Woodward nie zgłosił zaginięcia syna…


Każdy kto miał do czynienia z tą historią wie, że tak zadane pytanie nie jest krzywdzące. Rodzic, któremu dziecko skacze z dachu cierpi w niewyobrażalny sposób. Ale czy cierpiał ojciec Woodward’a? Czy można porównywać taką próbę syna z jego zaginięciem… czy możliwe by niby nieświadomy niczego ojciec wiedział, że jego syn zaginął… tam daleko… będąc w śpiączce.
Historia jest wielowątkowa i zagmatwana, jednak wyłączając ten wątek ojca od razu widać, że ojciec wiedział gdzie jest Max.
Po stracie syna, po jego przewiezieniu do szpitala, ojciec Maxa zachowuje spokój… jakby wiedział, gdzie faktycznie przebywa jego syn. Jakby zawarł pakt z właścicielem willi Boberem Banarym. Z tego co ustaliłem, ojciec nigdy nie odwiedził Maxa w szpitalu. Ojciec mógł, bo miał wiele sposobności by kontaktować się z Banarym. Moim zdaniem dziennikarz „Hammersmith News” Stewart Rush się mylił pisząc, że Kas Woodward nie wiedział co się stało faktycznie z synem. Stewart torpeduje moje stanowisko, bo ja twierdzę, że ojciec był na dachu w momencie skoku. Był i nikt mi nie powie, że to niemożliwe. Mógł być. Tak samo jak Banary stał na dole, czekając na ułożenie figurki na ciele Maxa, tak samo ojciec był na górze. Stał na dachu. Uważam nawet, że rozmawiał z Maxem tuż przed skokiem. Tak opisuje to Banary. Potwierdza to zatrzymany Andrew Pash.
Jeśli ktokolwiek dotrze do materiałów, które wskazują na coś innego proszę o ich publikację!!! Nie będę mailowo sprzeczał się, zestawiając moje tłumaczenia Dzienników z jakimiś – kilkoma zdaniami pana Andrzeja D. który powołuje się na Stewarta z Londynu. Dobrze. Przyjmuję ten wątek, ale tylko na poziomie takim, że może teoretycznie istnieć. Krytykowanie mnie, że odsłaniam kulisy na podstawie nie do końca sprawdzonych faktów… UF. Fakty sprawdziłem. Dzienniki Bobera przeczytałem z dwieście razy. Niektóre fragmenty o wiele więcej… (proszę panie Andrzeju D. o telefon do mnie, który podałem w mailu. To za poważna sprawa, by tak rzucał pan słowa na wiatr)
Przepraszam, za te prywatne słowa innych czytelników.

poniedziałek, 7 grudnia 2009

„Wychowałam samobójcę… „


...tak zaczynają się zwierzenia matki Maxa Woodward’a odnalezione w tych podziemiach szpitala, już po zatrzymaniu Andrew Pash’a (na zdjęciu). Wczoraj pisalem, że Pash pisal ksiażkę, ale nie mogę tych informacji jeszcze potwierdzić.
Przypominam, że w 1986 roku Andrew Pash odwiedził willę swego ojca Banarego, w której to willi dochodziło przez kilka ostatnich lat, do kontrolowanych samobójstw. Te próby samobójcze dzieci, nie kończyły się śmiercią ale wegetatywną, wieloletnią śpiączką. Podczas śpiączki dziećmi manipulował właśnie Bober Banary.
Po tajemniczym zniknięciu Banarego, sprawy w swoje ręce próbował wziąć jego syn Andrew Pash. To on wskazał miejsce przechowywania Dzienników Bobera. To w nich spisał on min. zwierzenia ostatniej lokatorki jego willi, pani Elizabeth Woodward.
Jej syn, który jest bohaterem powieści pt: „WOODWARD” wybudził się 20 listopada 1987 roku, po 2 latach wegetatywnej śpiączki.
(więcej w fabularnej wersji tego dokumentu od 15 grudnia w księgarniach)

piątek, 4 grudnia 2009

Jak wychować samobójcę…


Książkę pod takim tytułem napisał prawie do końca Andrew Pash. To jej fragmenty prawdopodobnie były w znalezionej przez policję walizce (na zdjęciu). Policja nie ma jej w protokóle rzeczy zatrzymanych, ale do magazynu oprócz figurki, kroplówek i cewników trafiło coś, co nazwano jako: maszynopis.
Weryfikując ten spis, asystent inspektora North’a opisuje tę pozycję, jako książkę i stąd znamy jej tytuł. „Jak wychować samobójcę”.
Czy Pash pisał o sobie, jako o dziecku wychowanym przez zwyrodnialca Bobera Banary’ego? A może pisał o sobie jako o ojcu… - tylko kogo wychowywał?

Forum Złych Rodziców już blisko nas...

Uwaga uwaga, mam potwierdzenie,
że rusza już 7 stycznia Forum Złych Rodziców…
Ci wszyscy rodzice, którzy stracili swoje dzieci… mimo, że co wieczór mijają je w kuchni pokrzykując, by wstawiły chociaż talerz do zlewu - to dla Was to forum. Ci wszyscy ojcowie, którzy nie dają na dobranoc całuska swym synom, bo w szkole ciągle ledwo trója z minusem. Te wszystkie matki, które na wszystko pozwalają swym córkom, by mieć choć chwilę spokoju i ciszy… by nikt nie szumiał za uchem – to będzie dla Was to forum.
Już 7 stycznia Forum Złych Rodziców. Rodziców, którzy stracili swoje dzieci mimo, że codziennie mijają je w kuchni, w przedpokoju... już 7 stycznia, i dalej w każdy czwartek o 20:00.

środa, 2 grudnia 2009

drżenie przed wybudzeniem


Najpierw Prywatna Nota:
Dostałem po łapach, że zamiast zajmować się powieścią i historią Woodward’a, ja opisuję damsko-męskie relacje. Nie chciałem tak bezpośrednio się odnosić do maili i wpisów, ale w przeciwieństwie do Was kochani ja nie jestem tu anonimowy i powinienem brać pod uwagę to, co ku mnie kierujecie. Dlatego wyjaśniam, że odpowiadam w Blogu nie tylko na to co mnie intryguje i porusza, ale także na to co porusza i zajmuje Was… tych którzy do mnie piszą. Wiem (bo widzę) że lepiej Wam pisać na maila, ale cóż – nie zmuszę… (nawet nie mam zamiaru) gdyż mogę tylko prosić.

I by znów nie było tak miło, kolejny raz zbieram na mailu cięgi, że za bardzo trzymam się przyziemnych spraw, że w ogóle nie interesuje mnie dusza kobiety… itd. Itd. Nie zapytam prowokacyjnie, jaka dusza? Że "...jakieś chrzanione kanapki są wizytówką kobiecości…" Choć bardzo mnie kusi, ale spytam wprost: o co chodzi z tą duszą… i dlaczego ja jestem ślepcem, że nie widzę kobiecej duszy… natury… głębi… (no dobra – same chciałyście)
Zatem: jakiej głębi? Co to jest kobieca głębia? Czy pytacie o ulotność uczuć… o czerwone policzki podczas randki, czy podczas zdrady? Nim opiszę swoje zdanie, zapytam Was panie… (i nie tylko) – dlaczego robienie kanapek ma mniej charakteryzować kobietę (jej związek i uczucia) niż np. rumieniec zakochania? Czekam na komentarze.

A teraz meritum. Andrew Pash na wolności. Choć to wydaje się niemożliwe… to już fakt. Policja swoim zwyczajem nie puszcza pary z ust. Gazety jak zakneblowane… i nie ma co się dziwić, to najmroczniejsze śledztwo (bez zbrodni) – bez podejrzanych, choć zatrzymują ludzi… bez ofiar, choć wiele dzieci nadal jest przetrzymywanych. Już w styczniu, 7 stycznia rusza forum poświęcone dzieciom przetrzymywanym przez psychopatycznego Bobera Banary’ego. W każdy czwartek o godzinie 20:00 – spotykamy się on-line.

wtorek, 1 grudnia 2009

Andrew Pash na wolności...


Otrzymałem sygnał z Londynu, że Andrew Pash, syn Bobera Banary’ego jest na wolności. Mam nadzieję, że nie powtórzy się proceder związany z jego ojcem.
Przypomnę, że w latach ‘80tych, w Hammersmith pewien starzec zaczął wynajmować swoją willę różnym rodzinom. Po upływie pewnego czasu, dzieci z tych rodzin zaczęły popełniać samobójstwa. Żadne z nich nie skończyło się śmiercią. Policja nie wszczynała śledztwa bardzo długo. Dopiero w 1986 roku, kiedy sam właściciel dokonał tegoż samego – kontrolowane samobójstwo i śpiączka – policja zarządziła blokadę i złapała… jego syna: Andrew Pash’a.
Później okazało się, że dzieci były poddawane pewnej procedurze. Te właśnie dzieci, ciągle przebywające w wegetatywnej śpiączce.
Więcej na: www.woodward.com.pl