piątek, 10 czerwca 2011

Holloway


To w tym więzieniu dla kobiet, w Holloway, pracowała w latach 1852 – 1859, matka Miki Fields. To o tym miejscu, Miki opowiadała Niememu, który po tylu latach rozłąki, rozpoczął poszukiwania właśnie stąd.
Miki poznała go, zaraz po przybyciu do Voo Geo. Została osadzona najpierw w twierdzy Laufra, ale później, po ucieczce, nigdy już nie spotkała swego wybawcy.
Niemy, nie potrafił odpowiedzieć na żadne pytanie, odnośnie swych urodzin, rodziców. Znał za to labirynt twierdzy i to dzięki niemu, Miki oraz Stetch Milford, odnaleźli wyjście.

czwartek, 10 marca 2011

wszystko wróciło


Drogi przyjacielu. Jedyny przyjacielu, który uratowałeś mi życie. Najdroższy Kolesiu.
Zapewne już wiesz, że ten ostatni list adresuję w podwójnej kopercie, nie na twoje nazwisko tylko wyślę to do pana Gabriela. Poprosiłem go, że gdyby stało się najgorsze, ten list może ci wręczyć tylko w jednym przypadku. Jak będziesz stał nad moim grobem, a mnie już nie będzie. Zatem dopuszczam teraz, pisząc te słowa, że najgorsze się stało.
Musisz wiedzieć, że nie mogłem wysłać tego listu do nikogo innego, bo wszyscy byliby zagrożeni. Pan Gabriel nie przeczytał tego. Nie wie, co było w drugiej kopercie. To coś przeczytasz tylko ty.
Kiedy wróciłem ze szpitala, wiesz już, że odebrałem ciebie. Pamięć wracała, choć moja choroba nadal się rozwijała. Pewnie wiesz jakie miałem kłopoty z policją i chyba robiłem najcięższe rzeczy, jakie może człowiek wyrządzić człowiekowi. Wyjechaliśmy do Leeds. Uciekliśmy stąd. Mój ojciec się zmienił, ale nadal był tym samym słabym człowiekiem, który woli unikać ciężkich starć i trudnych rozwiązań. Nie chcę już pisać o nim źle, jednak uciekliśmy. Ja jednak nie mogłem się pogodzić ani z tym, co zrobiłem tu, ani z tym, że zostawiłem tam Malwę. Miałem wyrzuty sumienia. Koszmary. Na nic zdały się tłumaczenia, że to część mojej choroby. Ja wiedziałem swoje. Obiecałem jej, że odnajdę ją.
I zacząłem szukać. Wiedziałem, że w Krainie został ten skurwysyn Bober, ale wiedziałem już, że jego ciało musi być tutaj. Gdzieś w szpitalu. Uciekłem z nowego domu. Nigdy nie lubiłem Leeds. Odnalazłem Bobera bardzo szybko.

niedziela, 6 marca 2011

niedziela, 13 lutego 2011

piątek, 11 lutego 2011

W niewłaściwym miejscu, o niewłaściwym czasie…

"Zostałem upodlony. Nigdy nie rozumiałem, jaki ból musi wystąpić u kobiety skrajnie poniżonej - zgwałconej kobiety. Po gwałcie musi się czuć upodlenie. Ja czułem to wtedy. Miałem na prawym udzie wypalone cyfrę 13, na lewym 4 i 8… w sumie dawały mi numer 1348. Nie byłem już Michel’em Huillo. Profesorem łaciny. Byłem skatalogowanym, parzystokopytnym ssakiem, więzionym przez kogoś, kto odebrał mi wolność. Wojna niesie ze sobą oprócz strachu, zapach spalonej krwi. Paradoks wojny polega na tym, że podczas wojny, nikt nie wie o co walczy. Żołnierz rozumie, że o nowe ziemie, a za jego rozumieniem idą rozkazy. Zdobywa nowe tereny. Ale nie są to tereny dla żołnierza, jakiegoś Smitha,. Nie są to wioski czy miasta, w których ów Smith będzie mieszkał, założy rodziny, spłodzi dzieci. Nie są to domy, który będą własnością tegoż żołnierza. Nie wie dla kogo je zdobywa. To jest paradoks zdobywania. Paradoks wojny, wobec której większość myśli, że służy szczytnym celom poszerzania granic. Granic rozwoju umysłu i fizycznych, administracyjnych granic państwa. A państwo to ludzie. W państwie Wax’a Commander’a nie było ludzi. Jak pisał Charles Darwin, instynkt opanowany i ujarzmiony oddziela zwierzę od człowieka. Zatem ten, który nie panuje nad instynktem, ten jest zwierzęciem. A ja byłem człowiekiem. Po tylu latach pamiętam to uczucie, w którym pytałem siebie, kim jestem. I nie było to pytanie poetyckie. Tonąc w pełnym bezdechu, spowity niewyobrażalnym bólem palenia mej skóry i mięśni… pytałem siebie. Kim jestem, że … jestem nikim. Bo nie stanowiłem nic, i byłem niczym wobec ludzi, którzy wykonywali rozkazy… najpierw mnie porywając z mego domu… a później wypalając numer, nadając mi kolejne miejsce w nowym… innym świecie. W innym stadzie".
Diariusz Michaela Huillo. fragment.