wtorek, 15 listopada 2011

Dzielę się tym, co mam…



Szukam światła, choć jak większość z tych, co maja nadzieję, myślę, że dam radę po omacku… ledwo pamiętam już te słowa Maxa Woodward’a. Jest już listopad. Kończę powoli długą i wyczerpującą wędrówkę z Ginącymi Gatunkami. Udźwiękawiam film z Maćkiem Garbowskim. To także żmudna praca… nuty fruwają jak spłoszone łanie.
Wracam już powoli duchem do „Syna Bobera”, który ma już mocnego wydawcę i jest po redakcji Agnieszki Szymkiewicz. O ile wszystko się ułoży po myśli, premiera „Syna Bobera” nastąpi w kwietniu 2012.
Ja od grudnia wracam do Ferro Voo Geo. Trzecia, największa część tej opowieści poprzedza czasowo „Woodward’a”, a nawet sięga do początków XIX wieku. Pewnie będę mógł zamieścić fragmenty już w wkrótce.
Jeszcze raz gorąco przepraszam, że nie odpowiadałem na maile i tak zaniedbałem bloga i jego Kulisy. Obiecuję poprawę.

Pisać do mnie proszę wyłącznie na jacek.roczniak@gmail.com

piątek, 14 października 2011

jego


Próbował zrozumieć… ale kiedy policja zażądała przesłuchania pod hipnozą, nie starał się już chronić syna…
"Nowy dom był ładny. Każdy miał swój pokój. W moim wszystko ustawione. Dwie gitary, piec Marshalla. Byłem szczęśliwy. Myślałem, że będzie obco i nieprzyjemnie. Przyszła pierwsza noc. Zgasiłem światło. Było tak spokojnie. Cudnie. Nie mogłem zrozumieć, że tak długo nie ma Fryderyka, ale może trudno to było ogarnąć. Kiedy dom ucichł całkowicie, zszedłem na zwiady. Starzy już chyba spali. Na dole był pokój mego brata. Otworzyłem drzwi i wszedłem.
– Może nie powinniśmy tak izolować Fryca – usłyszałem głos matki. Aż podskoczyłem, ale kiedy zobaczyłem na stoliku przy łóżku małego łoki–toki, uśmiechnąłem się. Druga krótkofalówka musi być w ich sypialni. Słyszą, kiedy Fryderyk płacze...
– Też bym nie chciał – odparł ojciec. – Ale posłuchajmy się chociaż raz lekarzy. Dobrze?
– Wszystko rozumiem, ale wygląda, że jest dobrze.
– Już się nigdy nie pośpieszę – wstał i wyszedł. Słyszałem jak domyka drzwi do łazienki. Zapaliłem małą lampkę i buszowałem wzrokiem po malutkim pokoju. Nigdzie nie było nawet zdjęcia. Już chciałem wyjść, kiedy znowu łoki–toki odezwało się głosem matki: – Ale ja nie mogę zrozumieć tego do końca, co ten Morrow napisał. Zobacz Kas. To co pisał Ayers jest dla mnie jasne, ale ten fragment…
– Pokaż – poprosił łagodnie ojciec – „Po śpiączce pacjent został przebadany z wykorzystaniem technik wywiadu itp. Bla bla, … w wyniku obserwacji stwierdzono, że nastąpił proces rekonstrukcji osobowości – tutaj zwolnił i prawie literował – Wobec diagnozy sprzed ośmiu lat, gdy nie stwierdzono rozstrzępienia osobowości, ani żadnych innych osiowych objawów schizofrenii w żadnej jej odmianie, wobec przeżytych ostatnio zdarzeń, zachowań suicydalnych, po okresie śpiączki nastąpiło prawdopodobnie połączenie osobowości, pozostającej od wczesnego dzieciństwa w stanie osobowości mnogiej.
– Może faktycznie nie na noc takie informacje. Już dawno tak się nie denerwowałam.
– Nie martw się – zakończył ojciec.
Usłyszałem pstryk. Pewnie zgasili światło. O czym oni mówili? To nie o mnie chyba...
– Jak jutro? O której wracasz Kas?
– Mam spotkanie AA. Później będę w domu. Dobranoc.

Wróciłem do siebie. Gitara błyszczała w świetle latarni. Nie myślałem, że noc może być taka jasna. Spałem dobrze.
Całymi dniami leżałem w łóżku. Wychodziłem sam do toalety, wpatrywałem się w telewizor i znów wychodziłem do toalety. Zaczęliśmy chodzić na dłuższe spacery. Później obejrzałem z ojcem nową szkołę.
Minęło lato. Doszedłem do siebie i we wrześniu rozpocząłem naukę".


Woodward. fragment.

piątek, 10 czerwca 2011

Holloway


To w tym więzieniu dla kobiet, w Holloway, pracowała w latach 1852 – 1859, matka Miki Fields. To o tym miejscu, Miki opowiadała Niememu, który po tylu latach rozłąki, rozpoczął poszukiwania właśnie stąd.
Miki poznała go, zaraz po przybyciu do Voo Geo. Została osadzona najpierw w twierdzy Laufra, ale później, po ucieczce, nigdy już nie spotkała swego wybawcy.
Niemy, nie potrafił odpowiedzieć na żadne pytanie, odnośnie swych urodzin, rodziców. Znał za to labirynt twierdzy i to dzięki niemu, Miki oraz Stetch Milford, odnaleźli wyjście.

czwartek, 10 marca 2011

wszystko wróciło


Drogi przyjacielu. Jedyny przyjacielu, który uratowałeś mi życie. Najdroższy Kolesiu.
Zapewne już wiesz, że ten ostatni list adresuję w podwójnej kopercie, nie na twoje nazwisko tylko wyślę to do pana Gabriela. Poprosiłem go, że gdyby stało się najgorsze, ten list może ci wręczyć tylko w jednym przypadku. Jak będziesz stał nad moim grobem, a mnie już nie będzie. Zatem dopuszczam teraz, pisząc te słowa, że najgorsze się stało.
Musisz wiedzieć, że nie mogłem wysłać tego listu do nikogo innego, bo wszyscy byliby zagrożeni. Pan Gabriel nie przeczytał tego. Nie wie, co było w drugiej kopercie. To coś przeczytasz tylko ty.
Kiedy wróciłem ze szpitala, wiesz już, że odebrałem ciebie. Pamięć wracała, choć moja choroba nadal się rozwijała. Pewnie wiesz jakie miałem kłopoty z policją i chyba robiłem najcięższe rzeczy, jakie może człowiek wyrządzić człowiekowi. Wyjechaliśmy do Leeds. Uciekliśmy stąd. Mój ojciec się zmienił, ale nadal był tym samym słabym człowiekiem, który woli unikać ciężkich starć i trudnych rozwiązań. Nie chcę już pisać o nim źle, jednak uciekliśmy. Ja jednak nie mogłem się pogodzić ani z tym, co zrobiłem tu, ani z tym, że zostawiłem tam Malwę. Miałem wyrzuty sumienia. Koszmary. Na nic zdały się tłumaczenia, że to część mojej choroby. Ja wiedziałem swoje. Obiecałem jej, że odnajdę ją.
I zacząłem szukać. Wiedziałem, że w Krainie został ten skurwysyn Bober, ale wiedziałem już, że jego ciało musi być tutaj. Gdzieś w szpitalu. Uciekłem z nowego domu. Nigdy nie lubiłem Leeds. Odnalazłem Bobera bardzo szybko.

niedziela, 6 marca 2011