piątek, 11 października 2013

Mit 2 teza 9


Yeries Yerus przyprowadza przed obliczę Siwca, Drwala Mądrości najwyższego z rodu Steronii, Miklosa.
 
Siwiec wyjaśnia mu, że wolą Cormona jest, by ród Steronii przejął obowiązki pisania i czytania ksiąg awersowych. I wtedy Miklos wyjawia, że ma 43 synów, którzy wszyscy dar widzenia mają, mimo swej wrodzonej ślepoty. Zatem 44 wszystkich jest w rodzie, a niewiasty jedynie są widome i życie prowadzą gospodarne, nie przeszkadzając w nadprzyrodzonej posłudze swych mężczyzn.

sobota, 5 października 2013

piątek, 4 października 2013

kontur


Stetch stał w miejscu, przebierając nogami. Od wyjścia Crowna minęło ponad pół godziny. We wschodzącym, ostrym słońcu, śnieg lekko topniał, i buty chłopaka były przemoczone. Dreptał w miejscu, przebierał palcami. Na zmianę stał raz na jednej, raz na drugiej nodze. W końcu obrócił się na pięcie i ruszył w stronę rzeki. Odliczył dwa wejścia i skręcił  w trzecią, oznakowaną dziwnymi rysunkami bramę. Na podwórku nie było odśnieżone. Rozpoznał świeże ślady po męskich butach i szedł ich tropem, póki nie dotarł do rozpadającej się, drewnianej przybudówki. Przed spróchniałymi drzwiami ślad się urywał. Przyłożył ucho, ale wewnątrz było cicho. Zapukał dwa razy, a kiedy nie doczekał się odpowiedzi, wszedł do środka.

W małym pokoju klęczał Thomas Crown. W ręku trzymał dłoń pani Stephany, która leżała na podłodze. Staruszka była martwa.

- Jezus Chrystus – powiedział chłopak kucając pospiesznie. – Jak to się stało?

Crown nabrał powietrza i przeciągle westchnął. Z niedowierzaniem przyglądał się staruszce, która leżała w kałuży krwi.

- Podcięła sobie żyły… - odparł smutno bibliotekarz. - Ale wcześniej… - Zrobił długą pauzę, jakby nie mógł wykrztusić cisnących się słów. – Ale wcześniej, spaliła sobie wszystkie włosy – i to mówiąc odchylił zakrwawiony ręcznik, który przykrywał głowę.

Stetch ledwo dobiegł do okna. Zwymiotował dwa razy, wydzierając się przy tym niemiłosiernie. Kiedy wrócił, ręką zasłaniał nos i usta. Przerażonymi oczami zerkał na Crowna, który jak lekarz oglądał ciało kobiety.

FVG. roz. 1 fragm.

wtorek, 24 września 2013

Południowe Biblioteki Akaszy

Wróciłem do pracy nad Ferro. To dziwne uczucie, kiedy nie mogę wyrwać się z bieżących działań zawodowych, by spokojnie przenieść się do powieści. Piszę wprost, bo wiele osób mnie o to pyta. Niestety zbyt wiele, stąd mój dzisiejszy wpis. Zatem staram się. Analizuję właśnie obowiązki naczelnego Segrego Patti, czyli znanego nam z pierwszego "Woodwarda" - Siwca (Drwala Mądrości).

piątek, 20 września 2013

czuję


Świt. Zatem jestem w  podróży.

Przełykam ślinę, by być pewnym, że to nie mara. Prostuję palce, by potwierdzić kontrolę nad ciałem. Powieki. Jednak chyba nadal przymknięte. Te pierwsze chwile są najtrudniejsze. Czuję ciepło. Nozdrza łapią wiatr. Niebo… niebieskie łuny widzę wyraźnie… jestem więc… udało się… znów się udało. Jeszcze chwilę… leżę bez ruchu. Dla tej chwili warto było inaczej żyć. A teraz jestem tutaj i mam w płucach prawdziwe powietrze. Oddycham, a więc żyję.

Usiadłem. Z nieba lał się żar. To nie była polana przy wodospadzie. Otrzepałem ramiona z piasku i wstałem. Nie znałem tej okolicy. Wybudzenie trwało krócej niż pierwszym razem. Było lato. Tutaj panowało wieczne lato. Byłem w innej części Miasta. Żadnego lasu ani polany, ani stawu. Musiało to być bardzo daleko, bo nie widziałem mostu. Czułem jednak coś wilgotnego w tym suchym powietrzu. Coś jakby morskiego. Kilka kroków i stałem na wzniesieniu. Za plecami wysokie, wulkaniczne góry, przypominające odwrócone grzyby. Przede mną, pod nogami, urwisty klif, a na dole fale. Po horyzont rozpościerał się wielki ocean. Z błękitną wodą.

niedziela, 2 czerwca 2013

nie zaprzeczaj....

Musiałem wrócić do zapisków Terence'a Robinsona. Zacząłem od lakonicznego wpisu na odwrocie okładki:


Widziałem rzeczy, których żadne inne oczy nie miały okazji dotknąć. Bez przyczyny podróżowałem po świecie, który w przestrzeń inną zamknięty jest. Szukałem świata, którego ślad tylko w psalmach dostrzegłem. Opowieści z baśni pogranicza, historie spoza zmysłów doświadczania. Zdarzenia, które w ludzkim umyśle nigdy by zrodzić się nie zdołały.

Widziałem drwali, którzy los istnień kształtują. Widziałem Yeriesa Yerusa, którego po pierwszej wojnie seriańskiej Kowalem nazwali. Widziałem skrzydlatego Kerianica, kiedy dziecięciem bez skrzydeł był jeszcze.

Ale czy „widziałem”, to na pewno dobre słowo?

 

Szukałem śladów Przewodników i Kavoonów. Szukałem zaginionego syna Kamatosa, którego Voru nazywają, a który w podziemiach Świątyni Kavoony podróżujących ryturianom szykuje.

Wiesz o kim mówię, prawda?