wtorek, 19 czerwca 2012

kogo tak naprawdę szukał...?

niedziela, 10 czerwca 2012

kim jest jego syn?

słoneczny Mrok

Druga część gotowa. Niesamowita redakcja Agnieszki Szymkiewicz rozświetliła mroczne ścieżki Krainy. Choć tytuł jeszcze nie został zatwierdzony, to losy Cornela Cummingsa są rozpisane do końca. Tajemnica syna Banarego już wkrótce ujrzy światło dzienne.

piątek, 13 kwietnia 2012

nieodnalezione życie Patricka Browninga…

I jego wątek musiałem prześledzić, by stało się zadość prawdzie, której tyle szukałem. Ten młody chłopiec został odnaleziony w jednym ze szpitali poza Hammersmith. Żył. Jego ciało poruszało się, jego usta mówiły a oczy widziały. Żyje – taka była diagnoza lekarzy. Nim zdjęto na stałe kaftan i nim go wypuszczono poza szpitalne mury, inspektor Edvard North sprowadził Cumminigsa by sprawdził to, o czym mówił Patrick. Pisać proszę do mnie tylko na: jacek.roczniak@gmail.com

wtorek, 3 kwietnia 2012

najbardziej opuchnięte miejsca wstydu…

Dopiero co przeglądałem te zapiski Maxa, w których próbował wytłumaczyć kroki, które później podjął. Ileż czasu przecież spędziłem nad analizą jego tekstów. Ile wątków porównywałem z zeznaniami Cornela Cummings’a. Jednak za każdym razem bije z nich coś nadprzyrodzonego. Coś co utwierdziło mnie w przekonaniu, że Max nie mógł odejść w normalny sposób. Wszystkie listy do Mude Corri były znakami. Nawet ten ostatni, który wysłał do jej matki. Nie wiem czym był dla niego normalny świat. Kończę trzeci tom tej opowieści i choć Maxa w niej w ogóle nie ma, to ciągle wracam do niego myślami. Zastanawiam się, który z bohaterów potrafi wskazać w sobie, najbardziej opuchnięte miejsca wstydu. Wstydu, który cały czas dziobią błędy, które popełniliśmy. Ostrym, surowym dziobem - wszystkie nasze pomyłki… rozdłubują opuchnięte miejsca wstydu. Pisać proszę do mnie tylko na: jacek.roczniak@gmail.com

niedziela, 18 marca 2012

niepoliczalna ilość grzechów głównych…

„Nie było teraz szans, by wejść po dziennik i odszukać fragment o spaleniu figurki. Wstał. Zrobił kilka kroków po niedużej kajucie i zatrzymał się tyłem do mnie. Nie wiem, ile razy przełknąłem ślinę. Skupiłem wzrok jeszcze raz. Najmocniej jak umiałem. Tak. Skóra była poprzepalana, choć znaki wykonano bardzo dokładnie. Zwęglone fragmenty były różnej barwy, więc ich czas nanoszenia różnił się. - Fazy żałoby – szepnąłem do siebie w duchu. To było… znalazłem miejsce, znalazłem właściciela faz żałoby”. „Syn Banarego” rozdział XVI, fragment