Jestem w szóstym rozdziale. Przejrzałem dokładnie wszystkie zapiski jakie miałem i muszę jednoznacznie stwierdzić, że Lisa Mcburry ukryła przed Bobem stenogram, który powstał po ostatniej, czwartej sesji hipnotycznej chłopca. Już podczas trzeciej sesji, którą prowadził sam ordynator Josef Beuer przy udziale swego mistrza, Lisa nie robiła notatek, a tak wcześniej sądziłem. Dlatego poszukjąc osoby, która to ukryła, cały czas szedłem tropem Lisy Mcburry. Jednak zapis dialogów zrobiła siosta Cecille Masterson. Wyglądało to dokładnie tak, jak poniżej.
"Ferro Voo Geo" rozdział VI, fragm.
"W gabinecie
paliły się tylko dwie lampy. Profesor usiadł z tyłu, pozostając całkowicie w
mroku. Bob leżał na kozetce. Siostra Cecylia spojrzała w źrenice chłopca i dała
znak do ordynatora. Beuer usiadł na krześle, blisko kolan Boba.
- Dobrze mnie
słyszysz chłopcze? – spytał modulując lekko głos, a kiedy Bob potwierdził, ordynator ciągnął dalej. – Wyobraź sobie, że kasztany nadal są zielone, mają duże liście i
wiatr je porusza. Jest słońce, które ogrzewa ci twarz, a ty spokojnie zamykasz
swoje oczy – jeszcze bardziej obniżył głos. – Jesteś już daleko, daleko… ledwo
słyszysz szum wiatru. Prowadzi cię tylko mój głos. Twoje powieki mają już taki
ciężar, że nie możesz już ich unosić i opadają, a ty szukasz tylko mego głosu…
słyszysz mnie jeszcze?
- Słyszę bębny –
odparł Bob o wiele twardszym tonem.
Profesor uniósł
głowę. Beuer spojrzał na niego i natychmiast pochylił się, by sprawdzić oczy
chłopca.
- Gdzie jesteś
Bob?
- Nie ma tu Boba,
jestem z nią – spokojnie odpowiedział, na zdaniu wyginając klatkę
piersiową do góry.
Beuer zerknął na
Masterson. Siedziała wciśnięta pod samo okno i zapisywała każde zdanie.
- Z kim jesteś? –
Ordynator przybliżył się do głowy chłopca. – Z kim jesteś?
- Nie mogę
wyjawić jej imienia – nadal spokojnie odpowiadał Bob. – Dopiero uciekliśmy.
- Chłopcze. Czy
ona potrafi powiedzieć, jak ty się nazywasz?
Profesor wstał i
dał znak potwierdzenia do ordynatora. Kręcąc dłonią koło, nakazywał drążenie
wątku.
- Ona nie wie kim
jestem – odparł sucho Bob.
Zapadła cisza.
Beuer podszedł do okna i powoli wypuścił powietrze, robiąc wyraźną pauzę.
- Gdzie
jesteście? Minęliście już wjazd do miasta? – Nie oglądał się w stronę chłopaka.
- Minęliśmy już
kokony i zbliżamy się do Lustrzanego Jeziora – Bob zaczął bardziej nerwowo. – Gdzie
ty jesteś? Słyszę cię coraz lepiej!
Ordynator usztywnił
się. Przekręcił szyję i zdumiony zerkał to na pacjenta to na profesora. Mistrz
podszedł bliżej i równie zaskoczonym wzrokiem przypatrywał się pacjentowi.
- Gdzie jesteś? –
powtórzył chłopak.
Ordynator Beuer
przełknął ślinę. Masterson wymieniła z nim spojrzenia i przecząco pokiwała
głową. Ordynator przygryzał wargi.
- Zgubiłem się
jak wy. – Kontynuował Beuer, z trudem przywołując zdecydowany głos. - Nie możesz mnie zobaczyć, bo
nie wiem kim jesteś. Możesz być od niego.
- Od kogo? –
natychmiast wtrącił Bob.
- Mówiłeś, że
uciekliście. Ja też się ukrywam – ordynator zaczął jeszcze pewniej mówić, i
szybkim gestem ręki uciął wskazówki mistrza, który poczerwieniał na twarzy, próbując
bezskutecznie przekazać mu informację.
- I tak przed nim
nie uciekniesz – przykryte powiekami oczy Boba, zaczęły pulsować jak oszalałe.
- Już nie dam
rady… to trwa tyle dni – wciął się Beuer.
- Jesteś zdrajcą
głosie. Nie masz pojęcia czym jest Papa Gator i nie próbuj wymawiać tego
imienia.
"Ferro Voo Geo" rozdział VI, fragm.