środa, 8 czerwca 2016

BEZDECH

SCENA 27 ROK 2012. PROKURATURA. POKÓJ NACZELNIKA. Wnętrze.
Naczelnik zamyka akta. Siedzący przed nim Wójcik, poprawia się.
NACZELNIK (wzdycha)
Czegoś nie rozumiem. (rozpiera się w fotelu) Dwadzieścia lat temu, na obozie nurkowym dochodzi do wypadku. Dochodzenie kończy się szybko. Diagnoza – utonięcie. Nikt nie ma postawionych zarzutów. Nie ma cienia dowodów, że ktokolwiek z uczestników maczał w tym palce. Dziesięć lat po obozie, ginie dwóch przyjaciół Adama Kellera, a teraz, po kolejnych dziesięciu latach, zgłasza się kolejny uczestnik obozu i twierdzi, że po tych dwóch, rzekomo zabitych, on będzie następny. (uderza dłonią w stół) Labirynt!
PROKURATOR WÓJCIK
Tak. Na obozie było pięciu przyjaciół. Dwóch już nie żyje.
NACZELNIK
Ale odstęp czasowy? Dziesięć lat! Jak? Po co?
PROKURATOR WÓJCIK
Do tego jeszcze nie doszedłem.
NACZELNIK
Ale to nie trzyma się kupy. Pan błądzi prokuratorze Wójcik. Walczył pan o tę sprawę, ale najwyraźniej jest pan za młody. (macha ręką) Czy oskarżony zaczął mówić?
PROKURATOR WÓJCIK
Nie, ale to skomplikowana sprawa.
NACZELNIK (złośliwie)

Skomplikowana? I co pan ma zamiar z tym zrobić? Niech pan dopuści do niego adwokata, może się sprawa „odkomplikuje”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz