wtorek, 3 kwietnia 2012

najbardziej opuchnięte miejsca wstydu…

Dopiero co przeglądałem te zapiski Maxa, w których próbował wytłumaczyć kroki, które później podjął. Ileż czasu przecież spędziłem nad analizą jego tekstów. Ile wątków porównywałem z zeznaniami Cornela Cummings’a. Jednak za każdym razem bije z nich coś nadprzyrodzonego. Coś co utwierdziło mnie w przekonaniu, że Max nie mógł odejść w normalny sposób. Wszystkie listy do Mude Corri były znakami. Nawet ten ostatni, który wysłał do jej matki. Nie wiem czym był dla niego normalny świat. Kończę trzeci tom tej opowieści i choć Maxa w niej w ogóle nie ma, to ciągle wracam do niego myślami. Zastanawiam się, który z bohaterów potrafi wskazać w sobie, najbardziej opuchnięte miejsca wstydu. Wstydu, który cały czas dziobią błędy, które popełniliśmy. Ostrym, surowym dziobem - wszystkie nasze pomyłki… rozdłubują opuchnięte miejsca wstydu. Pisać proszę do mnie tylko na: jacek.roczniak@gmail.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz