niedziela, 18 marca 2012

niepoliczalna ilość grzechów głównych…

„Nie było teraz szans, by wejść po dziennik i odszukać fragment o spaleniu figurki. Wstał. Zrobił kilka kroków po niedużej kajucie i zatrzymał się tyłem do mnie. Nie wiem, ile razy przełknąłem ślinę. Skupiłem wzrok jeszcze raz. Najmocniej jak umiałem. Tak. Skóra była poprzepalana, choć znaki wykonano bardzo dokładnie. Zwęglone fragmenty były różnej barwy, więc ich czas nanoszenia różnił się. - Fazy żałoby – szepnąłem do siebie w duchu. To było… znalazłem miejsce, znalazłem właściciela faz żałoby”. „Syn Banarego” rozdział XVI, fragment

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz