czwartek, 16 lutego 2023

poznane osoby, czyli kto kim jest

 ... te trzy kropki w moim pisaniu oznaczają miejsce, w którym podczas werbalnej konwersacji robi się pauzę, spogląda w bok, szukając odpowiedzi na zadane pytanie lub mówiąc wprost, nabierając czasu do zastanowienia, jak można sobie nieprzemyślaną odpowiedzią zaszkodzić, podać pół prawdy lub po prostu wpierdolić się w kłopoty. Podczas mej rocznej już podróży (z niedużymi przerwami) takich pauza miałem bardzo wiele... ale nim to wszystko opowiem, najpierw do rzeczy, czyli spróbuję przedstawić postacie, które tu często spotykam. Zrozumienie tego Państwa nie jest łatwe, bo państwo a narodowość to zupełnie coś innego. Nie chcę i nawet nie śmiem definiować tych pojęć, nie chcę oceniać ludzi, ale chcę ich opisywać. Chcę ich opisać tak jak widzę i tak jak czuję. Nie będzie ani chronologicznie ani alfabetycznie. Będzie spontanicznie, według wagi emocji, według chwilowego zauroczenia. Blokpost to miejsce na drodze, w którym każdy przejeżdżający musi się zatrzymać. To jak granica wewnątrz kraju. Państwo w stanie wojny może wszystko. Zablokować, zatrzymać, przetrzymać, sprawdzić, wyjaśnić, zapytać. Blokpost to najczęściej kilka wielkich, betonowych bloków lub olbrzymie kontenery/wory z piachem. Ustawione są tak, by samochód nie mógł tego sforsować jadąc szybko i jadąc na wprost. Trzeba zwolnić prawie do zera i zatrzymać się. W tym miejscu stoją żołnierze oraz policja. To przeważnie od dziesięciu do trzydziestu osób. Są uzbrojeni. W większych miastach, stoją za ich plecami transportery wojenne lub jak w Charkowie: czołg. Od strony kierowcy podchodzi policjant lub żołnierz. Nie jest ani wesoły ani smutny, stara się być normalny. Dopiero kiedy słyszy ode mnie głośne "Dzień dobry" od razu rozpoznaje, że mówię w przyjaznym i przyjacielskim języku. Zadaje kilka prostych pytań, "skąd jadę i dokąd zmierzam" oraz "czy nie przewożę broni". Uśmiechanie się do żołnierza na blokpoście nie jest karalne, ale raczej tego unikam. Na początku tego szaleństwa, byłem tak mocno współczujący, że gdybym tylko mógł, każdego bym przytulał... ale oni tego wcale nie potrzebują (ale o tym, to jeszcze nie raz tutaj napiszę). Jeśli jest ten dobry dzień, nie pokazuję już niczego i dostaję zgodę na przejazd, jeśli jest ten gorszy... sprawy toczą się nieco inaczej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz