środa, 10 lutego 2010

człowiek o twarzy diabła



Dziennikarz Hammersmith News pisał o nim: „Człowiek o twarzy diabła”, ale wtedy wszyscy myśleli, że Stewart Rush opisuje tak Bobera Banarego. Można jednak przypuszczać, że nie chodziło o Banarego, ale o jego syna Andrew Pash’a (na zdjęciu).
Biorąc pod uwagę jego poniedziałkowe zeznania, staje się powoli jasne tylko jedno: odnalezienie ciała ojca, czyli Bobera Banarego przestaje być możliwe. Znalezienie na barce figurki, która przedstawia ojca, potwierdza wg policji tylko to, że Banary żyje. Gdyby Pash nie przechowywał figurki oznaczałoby, że nie zależy mu już na wybudzeniu ojca. Przypomnę, że wg posiadanej wiedzy i tego co jest w książce, Bober popełnił samobójstwo (nieudane, bo w pełni kontrolowane) i zapadl w wgetetatywną spiączkę - latem 1986 roku. Po reakcji policji, udaje się namierzyć i złapać jego syna Andrew Pash’a, który doprowadza inspektora Northa na opuszczoną barkę. Tam zabezpieczają walizkę, w której oprócz figurki jest mnóstwo rzeczy medycznych do przetaczania krwi i podawania środków dożylnie. Hipoteza o tym, jakoby Pash chciał na barkę sprowadzić ojca i go tam wybudzić, zaczyna już nie być taka niemożliwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz