sobota, 21 listopada 2009

przecięta scena

Byłem niedawno na ciekawych zdjęciach. Z reguły jestem spokojny… zamyślony (przynajmniej sądząc po wyrazie twarzy) no i był taki odcinek o „Kobiecie na zakręcie”. To był dzień zdjęciowy, w którym jestem z drugim operatorem. Słowo wprowadzenia: konwencja reportażu, dokumentu czy „nawet” fabuły wymaga określenia, w jaki sposób „opowiada” kamera. Najprościej jak umiem, postaram się to wyjaśnić: narracja kamery, czyli sposób opowiadania, sposób pokazywania (kadrowania, ruchu kamery, ustawiania planów) i krótkie przykłady jak może opowiadać kamera: jako narrator zewnętrzny nieaktywny, czyli stawiamy kamerę i koniec. W wyznaczonym planie (przestrzeni którą obejmuje kamera) dzieje się akcja. Kamera nie rusza się. nic. Cisza. Drugi mój podział to narrator zewnętrzny aktywny, czyli kamera aktywnie pokazuje akcję… podążą za bohaterem, kadruje z różnych pozycji, z różnych miejsc… itd (ze statywu czy z ręki, czy jazda itp.)
Trzeci mój podział to narracja kamery w subiekcie… czyli widz jest w kamerze! Kamera idzie, stoi czy jedzie… jest żywa… bo jest „człowiekiem – najczęściej” ((podkreślam, że ten język i terminologię dostosowuję do różnych czytelników mego Bloga)) czyli taka kamera reaguje na wszystko tak jak człowiek, i uwaga co najważniejsze, ludzie w interakcji zwracają się także do kamery!
To trzy najgrubiej skrojone podziały pracy kamery… jej sposobu pokazywania i przekazywania świata. Ale oto… uwaga. Poznałem dokładniej czwarty sposób! Nazwałem go sposobem newsowym. Nic do news’ów nie mam. To najcięższy chyba kawałek chleba dla operatora, który bardzo rzadko ma możliwość „zbudowania” sobie jakiegoś planu zdjęciowego… posadzić swych rozmówców w ładnym miejscu, zbudować z tyłu lub przed nim jakieś dodatkowe elementy (obraz… kwiaty… posągi itp.) Operator przy newsach najczęściej, tam gdzie stanie – tam włącza kamerę i stara się kadrować. (bo w sejmie ciężko inaczej, bo na Paradzie na środku ulicy, czy na zawodach w biegach przełajowych – także ciężko inaczej) Naprawdę ciężka praca. By coś takiego ładnie pokazać, to naprawdę jest wielka sztuka. Newsy (czy w kanałach informacyjnych czy newsy w Faktach) mają wciąż ten sam problem, by ładnie pokazać to, co najczęściej ładne nie jest!
I wracam już do trybu kadrowania newsowego. To wyglądało tak: poważny dokument ”Kobieta na Zakręcie”, jesteśmy w plenerze. Wielka willa, którą projektuje nasza bohaterka. Wokół wspaniały ogród. Wyciągam ciężką jak psia mać lampę 1,2 kW, po chwili drugą, do tego transformatory, kable… ręce mam do ziemi. Jest Ania Maruszeczko już na planie, jest jej bohaterka. Ustalamy miejsce grania rozmowy i mój starszy kolega operator proponuje, że on to zrobi na jedną kamerę, że będzie szedł przed paniami i już. Pomysł dobry. Wycofuję się grzecznie, ustawiam sobie swoją kamerę do innej sceny. Nagle kątem ucha słyszę, jak pani reżyser Maria pyta, a jak pokażemy dom, o którym rozmawiać będą panie. I wtedy słyszę odpowiedź kolegi… „no że on się obróci, „dojedzie” przyostrzy, pokaże, wróci na panie i dalej… i jak będzie wątek o ogrodzie, to on się obróci „dojedzie” i pokaże” – koniec cytatu.
Reżyser, pani Maria zbladła i badawczym wzrokiem patrzyła na mnie. Już nie będę przedłużał, co i jak się skończyło, ale chcę jasno powiedzieć o czymś głębszym, by pewnych prostych rzeczy nie komplikować, mimo, że będzie się to wydawać proste, to jednak mocno skomplikuje. A by tę pointę przedstawić czytelniej, lepiej podzielić pewną czynność na kilka mniejszych, niż jednym ciągiem robić kilkanaście na raz. Byt kamery i byt ujęcia jest wbrew pozorom bardzo, bardzo hermetycznym bytem. Nie jestem żadnym wykładowcą, o kamerze wiem tyle ile ją poznawałem i uczyłem, ale wszystko co magiczne jest właśnie w ujęciu. Dlatego nie męczmy ujęć, pokazując wszystko w jednym: panie mówiące, dom pokazywany, ogród zaciemniony itd. Itd. Itd.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz