wtorek, 17 listopada 2009

korzenie Bobera Banarego

www.woodward.com.pl

Chorwacki wątek historii Bobera Banarego rozwija się bardzo.
Ja celowo nie omawiam szerzej wiadomości i dokumentów z Londynu, bo wszystko jest w książce. Natomiast wątek chorwacki coraz bardziej mnie pasjonuje. Wczoraj pisałem o pewnym człowieku, który kupił wyspę Brijuni, to Paul Kupelwiser. I to on poznał przypadek Bobera Banarego (na szkicu).
Było tak: na wyspie Brijuni, pod koniec XIX wieku panowała wieczna wilgoć, w związku z wycinką lasów, wzmożonymi opadami. Ludzie pracujący przy tym zaczęli chorować. Jest rok 1893 może już 1900tny. Trójka braci wycina drzewa w południowej części wyspy. I w pewnym momencie, dwójka z nich zapada w dziwny letarg. To śpiączka. Mijają lata. Trzeci brat dogląda i opiekuje się swymi druhami. Mijają kolejne lata. Śpiączka trwa.
Przychodzi rok 1918. właściciel wyspy Paul Kupelwiser odwiedza Londyn, gdzie spotyka ordynatora pewnego szpitala, niejakiego Josef’a Beuer’a. Podczas rozmowy Beuer opowiada o przypadku chłopca, który został podrzucony pod bramę szpitala. Nazwali go jako Johny B.
Objawy są identyczne jak chłopców z wyspy Brijuni. Najpierw byla spiączka... Brak starzenia się… zanik mięśni… zanik aparatu mowy…
Pozornie przypadki dalekie od siebie. Tylko pozornie.
To oczywiście młodość tego człowieka na górze, na szkicu: Bobera Banarego.
Więcej na www.woodward.com.pl

1 komentarz: